pale sobie plecy, wdycham papierosy.
płuca moje są koloru czarnego.
widzę..a przynajmniej chciałabym więcej,
nie przez rozporek.
liżesz, liżesz mi mózg, a ja dochodzę..
do wniosku, że stoję, a to miasto biegnie.
ciało gnę z rozkoszy niemal drętwe.
rano znów budzę się w nie swoim łóżku,
przypominając sobie sny,
nie to nie były sny.
przytulam się i wciąż nie czuje swojego ulubionego zapachu.
i czekam, czekam na coś co i tak nie nadejdzie.
nigdy nie mówimy o miłości..
'Czy można si